Zanim zaczęłam czytać powieści Remigiusza Mroza, naczytałam się ochów i achów na temat jego twórczości i nie mogłam potem zrozumieć tych zachwytów. Przypadkowa rozmowa, z kimś kogo za wiele rzeczy cenię, sprawiła że postanowiłam dać autorowi jeszcze jedną szansę ;) Ponoć zaczęłam lekturę nie od tych książek o które chodzi. I tak oto ponownie książka pana Mroza wylądowała w moich rękach.
Przeczytałam "Ekspozycję" i ... pozostałam przy swojej opinii.
Fakt, lektura była naprawdę szybka. Szybka akcja, sporo trupów, dużo mordobicia, kilka krajów które przemierzają "wyjęci spod prawa" i "ścigani" gliniarz i przypadkowo wplątana w intrygę dziennikarka usiłujący wyjaśnić zagadkę kryminalną. Muszę szczerze przyznać, że przestałam tę książkę traktować poważnie mniej więcej w momencie spotkania bohaterów z KGB-stami na terenie Białorusi. Wszystko co zdarzyło się później - przesłuchania, przetrzymywanie, wiezienie o zaostrzonym rygorze do którego trafia główny bohater, fantastyczna ucieczka, rozprawa sądowa dziennikarki, tropy jakie rozważają w tym śledztwie (i osoby które im w tym pomagają swoimi badaniami naukowymi czy przemyśleniami), tylko utwierdzało mnie w tym podejściu. Główni bohaterowie mocno mnie irytowali. On - typowy macho seksista, typ "zabili go i uciekł", ona zadeklarowana lesbijka. On mimo to nieustannie zachwycał się jej perfumami Amour Kenzo i przy okazji raczył ją tak durnymi tekstami (taki niby podryw - niby próba zachęty do zmiany orientacji), że po prostu mnie osłabiało. Z niezrozumiałego powodu autor nieustannie powracał do tego motywu.
Czy coś mi się podobało? Na pewno nawiązanie do wydarzeń z historii Polski. Mroza czyta sporo osób, dobrze że przy okazji część z nich odświeży sobie wiedzę na temat ważnych wydarzeń. Warto też dodać, że "Ekspozycja" jest jedynie pierwszą częścią kilkutomowego cyklu i jedna rzecz się moim zdaniem autorowi naprawdę świetnie udała: zakończenie tej powieści. Niby zagadka rozwiązana, a jednak jest zaskoczenie i widać wyraźnie, że dopiero kolejne tomy doprowadzą wyjaśnienie do końca. Niestety nie dowiem się do jakiego bo mam szczery zamiar nie marnować w 2018 roku czasu na kiepskie książki.
19/52 (2017)







