Audiobooki to rzecz zupełnie mi nieznana. Zastanawiałam się wielokrotnie jakby to było słuchać książek podczas jazdy samochodem - czy to rozprasza kierującego, czy pamięta się wszystkie wątki? Wydawało się, że okazja do sprawdzenia nadarzyła się dość szybko. Sieć stacji Orlen gdzie zazwyczaj tankuję (taka forma patriotyzmu konsumpcyjnego ;)) wprowadziła promocję audiobooków, z której chętnie skorzystałam - każdy klient mógł bezpłatnie pobrać audiobook ze strony www.
Mój wybór padł na powieść "Zapach suszy" autorstwa pana Tomasza Sekielskiego. Czytałam jego "Sejf" i bardzo mi się ta powieść podobała, tak bardzo, że tuż przed przeprowadzką wypożyczyłam z biblioteki miejskiej kolejne tomy tej powieści. "Zapach suszy" jest początkiem nowej serii i postanowiłam sprawdzić czy jest ona tak samo ciekawa jak poprzednia.
Pierwsze rozczarowanie to "Audioteka" czyli dostawca promocyjnych audiobooków. Okazało się, że audiobooku nie można było pobrać w jakiejś standardowej formie i słuchać tak jak mp3 w samochodowym odtwarzaczu. Do odsłuchania powieści konieczne było zainstalowanie na komputerze odpowiedniej aplikacji. Notabene strasznie wkurzającej, bo choć nie kupiłam żadnej innej pozycji na stronie Audioteki, to zainstalowana aplikacja co jakiś czas wyskakuje mi ("pop-up") z reklamą kolejnej powieści. Irytujące. Tak czy inaczej, mój plan sprawdzenia jak się słucha książek w czasie jazdy samochodem póki co jest niezrealizowany.
Natomiast sam audiobook jednak się przydał. Nastawiłam komputer na sporą głośność i całą sobotę rozpakowywałam pudła po przeprowadzce, słuchając kolejnych rozdziałów czytanych przez samego autora powieści. Aplikacja do słuchania okazała się nieidealna - przeszkadzała skacząca głośność np. przy cofaniu czy przy przechodzeniu do nowego rozdziału. Pozytywne strony? Nigdy nie liczyłam ile czasu zajmuje mi przeczytanie książki - nigdy nie czytam całej książki jednorazowo, rozkłada się to zawsze na kolejne dni, przerywane pracą, odpoczynkiem, zakupami, innymi czynnościami typowymi dla ludzi aktywnych zawodowo. Przy słuchaniu audiobooka wiedziałam dokładnie ile czasu poświęciłam na jego wysłuchanie (w sumie) - dokładnie tyle, ile czasu trwa nagranie czyli 9 godzin. Hm. 9 godzin i już książka jest "przeczytana"...
A powieść? Powiedziałabym - taka sobie. Straszliwie irytowała mnie maniera cytowania Księgi Przysłów, każdy rozdział rozpoczynał się biblijnym cytatem. Czy miało to uzasadnienie w fabule? Moim zdaniem nie. O co chodziło autorowi, czy to tylko zgrabny zabieg gwarantujący popularność powieści? Nie mam pojęcia. "Zgrzytów" było trochę więcej. Takich jak inne modne wątki typu pedofilia w kościele i jej ukrywanie przez księży, homoseksualizm, niewierność, zakłamanie czy brak miłosierdzia wśród przedstawicieli kleru. Modne na pewno, ale czy prawdziwe? Były też i smaczki takie jak spotkanie ministra Rudzkiego w restauracji Amber Room i poufne tam rozmowy w sali, do której dostęp miał tylko obsługujący ich kelner... Bohaterami powieści byli bowiem ludzie polityki i biznesu, a fabuła pokazywała jak bardzo te dwa światy się przenikają, i to zwykle w okolicznościach, o których zwykli śmiertelnicy (czyt. wyborcy) nie mają pojęcia. To jest na pewno coś za co tę powieść (i tego autora) cenię. Podobała mi się także postać bohaterki czyli prokurator Agnieszka Ossowska. Postać nieatrakcyjna, niesympatyczna, i z wyglądu, i z powodu pogłębiającego się problemu alkoholowego, nie mająca życia prywatnego, zaangażowana wyłącznie w pracę. Lubię antypatycznych bohaterów.
Co mi się nie podobało? Powieść ewidentnie została napisana jako pierwsza część tryptyku, tak więc pewne wątki zostały nie rozwiązane. Byłam tym bardzo rozczarowana, bo po tej lekturze nie mam ochoty na czytanie kolejnych tomów, z drugiej strony chciałabym poznać rozwiązanie wątku Oksany i jej brata (choć tu pewne sugestie były dość czytelne, to jednak trzeba sięgnąć po kolejną część aby poznać zakończenie ich historii). No i najważniejsza rzecz, która powoduje że po kolejne tomy nie sięgnę. Ta powieść jest bardzo drastyczna, zwłaszcza w opisach tego co ludzie robią ludziom. Mam na myśli zarówno krzywdy wobec kobiet (historia Oksany), jak i mężczyzn ("przesłuchanie" komendanta straży granicznej). Straszne. Można chyba było zaoszczędzić czytelnikom takich szczegółów. Wysłuchałam tego z bardzo mieszanymi uczuciami i pozostaje mi mieć nadzieję, że do moich sąsiadów dźwięki odtwarzacza nie dotarły - bo jak nic zyskałabym w nowym miejscu zamieszkania opinię dewiantki. Któż inny mógłby chcieć słuchać tak strasznych rzeczy??
Piszę to z bólem serca (mimo całej sympatii do pana Sekielskiego): nie polecam.
8/52 (2017)