środa, 30 listopada 2016

Nigdy w życiu ! (19 z 52)

Po przeczytaniu tej książki mam ochotę krzyknąć "Nigdy w życiu ... nie sięgnę już po taką książkę!". Ledwo dotarłam do końca, a wynudziłam się przy tym strasznie. 
Kojarzyłam Katarzynę Grocholę jako symbol pisarzy, którym "się udało" - należy ponoć do grona tych powieściopisarzy, którzy sprzedają tyle egzemplarzy, że mogą się utrzymywać wyłącznie z pisania. W Polsce wciąż rzadkość i ponoć nie przydarza się to nawet laureatom słynnych konkursów literackich. A pani Grocholi - tak.
Tak więc spodziewałam się, że bestseller tak znanej polskiej pisarki będzie naprawdę dobrze napisany. Nie jest. Brak konsekwencji w narracji, bylejakość, poszarpane, krótkie zdania, naiwna fabuła. Ta książka może jednak mieć niezły aspekt motywacyjny dla początkujących pisarzy - jeśli taką pozycję ktoś napisał, ktoś inny wydał, a tylu pozostałych wliczając mnie samą kupiło - to i dla Was jest nadzieja. Odwagi ;)

wtorek, 29 listopada 2016

Trixie Trader (18/52)


Trixie to imię głównej bohaterki, o której zapowiedź okładkowa zapewnia, że to "nowe wcielenie Bridget Jones". Spodziewając się przepełnionej humorem lekkostrawnej lektury rozczarowałam się bardzo. Jedyne co może łączyć Trixie z Bridget, poza językiem ojczystym, to pewne ograniczenie intelektualne bohaterki i  jej nieudolność w życiu zawodowym, jak i prywatnym. Z tym, że głupiutką Bridget dało się lubić i czytelnik (a już zwłaszcza czytelniczka) bardzo jej kibicował, a głupota Trixie jest po prostu irytująca. Nie znam co prawda świata londyńskiej finansjery, ale opisy perypetii zawodowych Trixie, widziane z perspektywy osoby pracującej w biznesie, są trudne do potraktowania serio. A kiedy czytelnik ma poczucie, że fabuła kiepska, że to co miało być zaskakującym i zabawnym zwrotem akcji budzi uśmiech niedowierzania, to aż się czytać nie chce... 
Skoro jednak moje statystyki czytelnicze coraz słabsze, doczytałam do końca, uff. Nie polecam.


niedziela, 27 listopada 2016

Drugie życie książek

Ostatnio kupuję głównie książki z drugiej ręki - wciąż w dobrym stanie a już za grosze. Wiele takich ogłoszeń jest na portalach sprzedażowych. 
Zazwyczaj takie transakcje odbywają się bez większych emocji - ot, ktoś się przeprowadza i opróżnia regały, albo po prostu dana powieść nie przypadła mu do gustu. 
A jednak czasem jest inaczej. Oto co napisała do mnie poprzednia właścicielka jednej z książek. Liścik znalazłam dopiero w domu i bardzo się wzruszyłam...



Wieczna wiosna (17/52)


Sięgnęłam po tę powieść z tego samego powodu, co zwykle -  w przypadku polskich i nieznanych mi pisarzy jestem po prostu ciekawa talentu drzemiącego w naszym narodzie. Tym razem się nie rozczarowałam. Co prawda, gdybym kiedyś zrobiła podsumowanie najlepszych książek jakie przeczytałam w życiu, ta powieść by się w tym zestawieniu nie znalazła, ale ... 
Ale należy docenić niebanalny temat, ciekawych bohaterów i nietuzinkowe zakończenie. No bo jakże to - bez happy endu? Ano da się. Co prawda moim zdaniem to metafizyczne zakończenie, na jakie autorka się zdecydowała, średnio jej się udało i chętnie bym jej zadała szkolne pytanie doprecyzowujące słynnego typu "co autor miał na myśli". Mimo tego lekkiego zgrzytu na koniec, całą powieść oceniam pozytywnie. Od kwestii warsztatowych (powieść w czasie przeszłym - coraz większa rzadkość), po tematykę, zbudowane postaci i zaskakujący tytuł, którego kilka znaczeń odkrywałam w miarę zagłębiania się w losy bohaterów. 


O czym jest ta powieść? Przedstawia historię dojrzałej kobiety, wiodącej nieco nudne ale spokojne i poukładane życie, w którym realizuje się jako żona i matka dwójki dorosłych już dzieci. Niespodziewana i niekorzystna diagnoza lekarska pomaga jej zatrzymać się na chwilę, przewartościować wybory życiowe i daje odwagę podjęcia ważnych dla niej decyzji. Choć nie jest to książka z tych "siejących dobro", dających wsparcie i otuchę, pokazujących jaką szansą jest kryzys (tak jak zachwalana tutaj przeze mnie "Bóg nigdy nie mruga"), to jednak uważam, że to nieźle wymyślona i dobrze napisana powieść.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...